Ukrzyżowanie i śmierć Pana Jezusa
Po rozważeniu agonii Pana Jezusa w ogrodzie, biczowaniu, cierniem ukoronowaniem i noszeniu krzyża z piątą i ostatnią bolesną tajemnicą różańca dochodzimy do punktu kulminacyjnego rozważań nad Męką Pana: Jego ukrzyżowanie na górze Kalwarii. Biorąc pod uwagę zdumiewającą moc jaką nasz Pan objawił podczas Swojej publicznej służby przed Swoją męką moglibyśmy odnieść wrażenie, że śmierć była dla Niego sprawą niewielkiej troski. Być może wyobrażamy sobie, że Jego śmierć nie była tą samą katastrofą jaką byłaby dla nas. W końcu wiemy, że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Jeśli w końcu wszystko się ułoży, po co się tak denerwować? Pierwsza tajemnica bolesna, agonia w ogrodzie, zaczyna rozwiewać to wrażenie. Tam nasz Pan modli się: I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty». ”(Mt 26:39). Jezus jest tak poruszony zbliżającą się agonią, że pragnie uwolnić się od tego wszechogarniającego zła.
Ukrzyżowanie i śmierć Pana Jezusa
Ukrzyżowanie
Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: «Król Żydowski». Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony8.
Wyszydzenie na krzyżu
Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: «Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!» Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli». Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani.
Śmierć Jezusa
A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: «Patrz, woła Eliasza». Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: «Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z krzyża]». Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha.
Po śmierci Jezusa
A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł: «Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym»
Były tam również niewiasty, które przypatrywały się z daleka, między nimi Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Józefa, i Salome. Kiedy przebywał w Galilei, one towarzyszyły Mu i usługiwały. I było wiele innych, które razem z Nim przyszły do Jerozolimy.
Pogrzeb Jezusa
Pod wieczór już, ponieważ było Przygotowanie, czyli dzień przed szabatem, przyszedł Józef z Arymatei, poważny członek Rady, który również wyczekiwał królestwa Bożego. Śmiało udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Piłat zdziwił się, że już skonał. Kazał przywołać setnika i pytał go, czy już dawno umarł. Upewniony przez setnika, podarował ciało Józefowi. Ten kupił płótno, zdjął Jezusa [z krzyża], owinął w płótno i złożył w grobie, który wykuty był w skale. Przed wejście do grobu zatoczył kamień. A Maria Magdalena i Maria, matka Józefa, przyglądały się, gdzie Go złożono.
Mk 15, 25-47
Rozważanie
Zbolałe ręce rozpięte gwoździami na belce krzyża. Brakuje tchu, nogi odmawiają posłuszeństwa po męczącej drodze pod górę.
I ta samotność – pod krzyżem została garstka najwierniejszych: Matka, Jan, ta, której wiele przebaczył – Maria Magdalena. Poza tym brutalni żołnierze, urągający faryzeusze, wrogi tłum.
Na trzy godziny ziemię spowił mrok – jak gdyby Bóg przymknął oczy, żeby nie widzieć, jak ludzie odpowiedzieli na Jego miłość.
Jeszcze kilka słów… Testament dla Matki i umiłowanego ucznia: „Niewiasto, oto syn Twój… Oto Matka Twoja…” Rozdzierające serce „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”… W głębokiej ciszy, gdy świat jakby wstrzymał oddech, padło ostatnie słowo: „Zapłacone!”…
Matka stała pod krzyżem, przepełniona bólem. Cały dzień patrzyła na Jego mękę i udręczenie. Cierpiała razem z Nim, i tak jak On, nie otworzyła ust „Jak owca niema wobec strzygących ją”… Oto umierał Ten, którego urodziła, wykarmiła, wychowała, który był Jej dumą i pociechą. Odchodził w niesławie, wyszydzony, wzgardzony, zmaltretowany, zaliczony między złoczyńców…
Ale stała tam przy Nim, do końca.
Gdzieś w głębi serca tliło się światło nadziei, że z tego strasznego końca Bóg wyprowadzi wielki początek wielkiego dzieła, że Jej Syn musi cierpieć i ponieść śmierć, by zapanował na wieki – jak zwiastował anioł w Nazarecie. Jeszcze nie wiedziała, że po strasznym piątku przyjdzie niedziela zwycięstwa i triumfu, ale wierzyła…
Zostaniesz pod krzyżem? Mimo cierpienia, opuszczenia, wrogiego tłumu? Nie odejdziesz, nie wyprzesz się Go? Pozostaniesz przy nim, razem z Maryją, gdy inni odejdą?
„Miejcie odwagę! Jam zwyciężył świat.”
Krzyż symbolizuje nasze całkowite zepsucie i nieprawość, nasz grzech i przekleństwo. Dlaczego? Bo podnieśliśmy rękę na Boga zabijając Go i przybijając do Krzyża. Wszyscy jesteśmy ludźmi, a to przecież człowiek najpierw zdradził Boga w rajskim ogrodzie i następnie ukrzyżował Jego Syna. Pod Krzyżem nie ma różnicy kto jest większym grzesznikiem, nie ma to większego znaczenia. Pod Krzyżem wszyscy jednakowo jesteśmy grzesznikami, czyli winnymi tego co się stało na Krzyżu – czy to był rzymski żołnierz, czy św. Jan, czy też w końcu my żyjący 2000 lat później…
Musimy sobie zdawać sprawę, że nasza grzeszność czyni nas winnymi jego śmierci. Różnicę robi nasze podejście, szczególnie podczas sakramentu spowiedzi, gdzie przyznajemy się do kilku, czy nawet kilkuset grzechów i po pewnym czasie uznajemy się „nie za takiego złego człowieka”, który już tak dużo nie grzeszy, może nawet godnego usprawiedliwienia za czynienie jakiś dobrych uczynków. Zapominamy, że kiedyś byliśmy grzeszni i zbuntowani, że otrzymaliśmy łaskę nawrócenia bo sami z siebie nic nie możemy. Prorok Izajasz mówi [Iz 64,4] „Oto Tyś zawrzał gniewem, bośmy grzeszyli przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani. My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata.”
Tajemnicą Krzyża jest uznanie się grzesznikiem winnym śmierci Pana Jezusa, któremu należy się przekleństwo, ale jednocześnie uznanie prawdy, że Jezus za darmo nas odkupił i odkupia. Święty Paweł w Liście do Galatów mówi: „Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił – stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie […]”[Ga 3,13] .Tak więc zdając sobie sprawę, że każdy człowiek obciążony jest wyrokiem potępienia, jak lepiej możemy zrozumieć to co dla nas uczynił Jezus Chrystus. W tym samym Liście Święty Paweł mówi „[…] człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia”. [Ga 2,16]
Panie Jezu bądź naszym usprawiedliwieniem na Sądzie Ostatecznym. Amen.
Pozostałe tajemnice bolesne różańca świętego
Męska procesja różańcowa | Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w Łodzi | Łódź 2022
Ukrzyżowanie i śmierć Pana Jezusa
Kiedy nadejdzie czas znoszenia tego ostatecznego zła, nasz Pan raz jeszcze podnosi swój głos do Ojca tonem żałosnego lamentu: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mateusz 27:46). Wszelkie utrzymujące się wątpliwości jakich mogliśmy doświadczyć co do powagi tej sytuacji zostały teraz ostatecznie uciszone: bez wątpienia śmierć Jezusa na krzyżu była niewymownie gorzka. Z tego dowiadujemy się, że sam Bóg zniżył się by wziąć udział w naszym cierpieniu. Nie chciał żebyśmy byli sami. On sam chciał cierpieć z nami i dla nas. Bóg wie, że świat jest smutnym miejscem. Czasami jest to prawda, którą trudno nam przyznać. Czasami wolelibyśmy chować głowę w piasek i nie brać pod uwagę krzyku ubogich i krwi Abla, która woła z ziemi. Ale męka Jezusa na krzyżu temu zapobiega. Jeśli w zatwardziałości naszych serc trudno nam przyznać się do nędzy ludzkiej kondycji, kontemplując gorzką śmierć naszego Pana na krzyżu w naszych sercach jest przygotowana droga, aby otworzyć się na cierpienie ubogich. W Jezusie mamy odwagę okazywać współczucie, ponieważ w Jezusie wiemy, że cierpienie nie jest ostatnim rozdziałem tej historii. Ostatnim rozdziałem Jego historii jest Jego chwalebne zmartwychwstanie i wstąpienie do nieba, aby być w wiecznym błogosławieństwie z Ojcem. Jeśli wiernie przyjmiemy Jego bolesną mękę w naszych sercach to tajemnica Ukrzyżowanie i śmierć Pana Jezusa będzie również ostatnim rozdziałem naszej historii.